Gruzja zadaje sobie pytanie: co stanie się po prawicowym byłym prezydencie piłkarzu?
W Tbilisi panuje zamieszanie: wraz z inauguracją skrajnie prawicowego prezydenta Kawelaszwilego i wstrzymaniem członkostwa w UE Gruzini zastanawiają się, co będzie dalej. Nastroje charakteryzują protesty i niepewność.

Gruzja zadaje sobie pytanie: co stanie się po prawicowym byłym prezydencie piłkarzu?
Gdyby kosmonauta wylądował na eleganckiej ulicy Rustaveli w stolicy Gruzji, Tbilisi, mógłby pomyśleć, że to święto. Tłumy przepływają ulicami, ruch jest blokowany przez policję, wielu nosi czerwono-białą flagę Gruzji lub niebieską flagę Unii Europejskiej z kręgiem dwunastu złotych gwiazd przypominających peleryny.
Szeroko zakrojone protesty w Tbilisi
Co kilka minut obok maszeruje kolejna grupa, niosąca transparenty i flagi, bijąca w bębny, gwiżdżąca i skandująca hasła. Istnieją „Sportowcy Przeciwko Przemocy” (odnoszący się do przemocy ze strony rządowych sił bezpieczeństwa); lub uczniowie trzymający tabliczkę z napisem „Liberte, egalite, fraternite” i skandujący „Sakartvelo!” zadzwoń (tak nazywa się Gruzja w języku gruzińskim); lub młodzi ludzie z dużym białym sztandarem kwestionujący gotowość policji do zamieszek: „Hej, Robocop, urodziłeś się, by być niewolnikiem”.
Niepewna przyszłość
Jest sobotni wieczór, ale mimo hałaśliwej atmosfery Gruzini, którzy od miesiąca biorą udział w nocnych protestach, są wyczerpani i niepewni, co przyniesie kolejny dzień.
W niedzielę o 11:00 czasu lokalnego parlament kontrolowany obecnie przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie dokona inauguracji nowego prezydenta Micheila Kawelaszwilego, 53-letniego byłego zawodowego piłkarza i założyciela ultraprawicowej partii Władza Ludu. Został wybrany 14 grudnia przez parlament, który głosował pod koniec października. Podczas tych wyborów międzynarodowi obserwatorzy stwierdzili liczne nieprawidłowości i naciski na wyborców.
Geneza protestów
Tym, co tak naprawdę wywołało ostatnie protesty, była listopadowa zapowiedź premiera Iraku Kobakhidze, że zawiesi wniosek Gruzji o członkostwo w UE do końca 2028 roku. Sondaże pokazują, że 80% Gruzinów popiera członkostwo w UE, a protestujący masowo gromadzili się na nocnych marszach i wiecach.
Solidarność i wsparcie
Na poboczu ulicy Rustaveli kibice ustawili stoiska z kawą i częstują zupą dla zmarzniętych i głodnych. W jednym rogu gitarzysta gra utwory Jimmy'ego Hendrixa, w innym rogu cicho śpiewa muzyk jazzowy. Ściany niemal każdego budynku przy ulicy pokryte są graffiti, niemal całkowicie proeuropejskim i antyrosyjskim. Było tego tak dużo, że rząd wysłał zespoły na ulice, aby pokryć je czarną farbą w sprayu, co stanowi złowieszcze przypomnienie przemocy, jaką ubrane na czarno i zamaskowane siły bezpieczeństwa spuściły na dziesiątki protestujących.
Reakcje międzynarodowe
W piątkowy wieczór doszło do huku: Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na założyciela partii Gruzińskie Marzenie, miliardera oligarchę Bidzinę Iwaniszwilego, który rzekomo za kulisami kontroluje losy kraju. „Działania Iwaniszwilego i Gruzińskiego Marzenia podkopały instytucje demokratyczne, umożliwiły łamanie praw człowieka i ograniczyły korzystanie z podstawowych wolności w Gruzji” – powiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken. „Co więcej, zagrozili euroatlantyckiej przyszłości Gruzji, której naród gruziński w przeważającej mierze pragnie i której wymaga gruzińska konstytucja”.
Wyzwanie dla prezydenta
Przed budynkiem parlamentu przy ulicy Rustaveli wiwatujący tłum odegrał hymn Stanów Zjednoczonych i hymn Gruzji. W odległości 10 minut spacerem od budynku parlamentu znajduje się nieskazitelny biały XIX-wieczny Pałac Orbeliani, oficjalna rezydencja Prezydenta Gruzji. Urzędującym prezydentem, przynajmniej do niedzieli, jest 72-latek urodzony we Francji Salome Zourabichvili, która podkreśla, że jest ona jedyną prawowitą prezydent i wyśmiewa wybrany przez Gruzińskiego Marzenia wybór Kawelaszwilego jako antykonstytucyjny „bzdury”.
Przyszłość oporu
Choć uprawnienia prezydenta są prawnie ograniczone, Zourabichviliowi udało się zjednoczyć w koalicję sporne partie polityczne. Nie wiadomo, czy pozostaną zjednoczeni. Równie niepewne jest, co zrobi Zourabichvili w niedzielny poranek. Późnym sobotnim wieczorem wydała oświadczenie: „Witam, pozdrawiam z Pałacu Orbeliani. Jestem tutaj, zostanę i tu spędzę noc. Jutro o 10.00 będę na Was czekać w Pałacu Orbeliani. Stąd zdam relację, co przyniesie jutro, jak wyglądają nadchodzące dni i jakie dni zwycięstwa przynoszą”.
Wyjątkowy moment dla Gruzji
Czy pozostanie w pałacu prezydenckim i grozi jej aresztowanie, jak groził gruziński wymarzony premier? Czy opuści pałac i pozostanie symbolem oporu? Co zrobią protestujący? Czy ruch będzie się rozwijać, czy zakończy działalność? Kiedy rozmawiam z protestującymi na ulicach, kilku mówi mi, że to wyjątkowy moment. Prezydent Zourabichvili jest symbolicznym przywódcą ich ruchu, ale nie ma prawdziwego „przywódcy”.
Nawet protesty nie wydają się być kierowane przez jedną osobę. Są samoorganizowani, tworzą grupy przyjaciół, kolegów lub osób o podobnych poglądach, którzy spotykają się niemal spontanicznie. Deklarują, że łączy ich wspólny cel: wejście do Unii Europejskiej. Mówią, że Gruzja należy do Europy. Przez dwa stulecia Rosja i Związek Radziecki próbowały kontrolować swój kraj. Ale Gruzja pozostaje Gruzją ze swoim własnym językiem i dumnymi tradycjami.