Gwatemalczycy: aresztowani za czasów Bidena, deportowani za czasów Trumpa
Gwatemalczycy aresztowani za Bidena i deportowani za Trumpa wracają z emocjonalnymi gestami powitania. Ciasteczka i kawa będą na Ciebie czekać po przyjeździe. Spojrzenie na ich los.
Gwatemalczycy: aresztowani za czasów Bidena, deportowani za czasów Trumpa
Samolot wylądował bezpiecznie w południe, gdy słońce od czasu do czasu przebijało się przez chmury nad Gwatemalą. Zamiast jednak kołować do strefy przylotów międzynarodowych, samolot skierował się do wojskowej części lotniska, podczas gdy myśliwce przelatywały nad głowami podczas ćwiczeń szkoleniowych.
Emocjonalny powrót do Gwatemali
Gdy drzwi samolotu się otworzyły, dziesiątki mężczyzn i kobiet wyprowadzono na płytę lotniska, gdzie powitała ich wzruszona wiceprezydent Gwatemali Karin Herrera i inni urzędnicy. Zaprowadzili osoby powracające do ośrodka recepcyjnego dla osób powracających. „Dzień dobry! Jak się masz, paisanos (rodacy)?” ktoś krzyknął do grupy.
Był to czarterowy lot deportacyjny ze Stanów Zjednoczonych. Środki te zyskały na popularności od czasu inauguracji prezydenta Donalda Trumpa, który niedawno zapowiedział deportację milionów nielegalnych migrantów. Wyruszając z Aleksandrii w Luizjanie tuż przed świtem, nie było poczucia wstydu ani wrogości, gdy migranci ponownie wkroczyli na ziemię Gwatemali – wielu miało na sobie tenisówki z odkrytymi palcami, których sznurowadła zostały usunięte przez władze USA ze względów bezpieczeństwa i nigdy nie zostały zwrócone.
Życzliwe powitanie osób powracających
Podróżnych – wszystkich dorosłych – powitano ciasteczkami, kawą i sprawnie załatwiono formalności w ośrodku recepcyjnym dla migrantów. Wiceprezydent Herrera powiedział CNN, że loty repatriacyjne są procesem ciągłym i nie odnotowano wzrostu liczby lotów od czasu objęcia urzędu przez Trumpa. Według Herrery jedyną różnicą było użycie samolotów wojskowych, takich jak ten, który wylądował później w poniedziałek.
Odmówiła komentarza na temat napięć między Kolumbią a Stanami Zjednoczonymi w związku z użyciem samolotów wojskowych, podkreślając, że skupia się na swoich obywatelach. „Stawiamy na straż ich integralności i praw podstawowych” – dodała.
Losy powracających
Niektórzy z powracających Gwatemalczyków od lat mieszkali i pracowali w Stanach Zjednoczonych. Niektórzy mówili płynnie po angielsku. Wszyscy jednak wjechali do kraju bez pozwolenia i dokumentów, w związku z czym zostali wydaleni. Migranci opuścili USA jako przestępcy i zeznali, że byli zakuci na pokładzie do czasu opuszczenia amerykańskiej przestrzeni powietrznej. Niezależnie od okoliczności zostali jednak ciepło przyjęci, jakby bardzo za nimi tęsknili. Niektórzy pozostawali w kajdankach i byli eskortowani przez policję, gdy groziły im konsekwencje karne w swoim kraju.
Nowe życie w Gwatemali?
Większość osób powracających siedziała z przekąskami podczas wywoływania ich nazwisk i wydawania tymczasowych dokumentów identyfikacyjnych. Nie byli już „nieudokumentowani”. Władze podkreśliły, że posiadają umiejętności i talenty, które mogą pomóc im zbudować nowe życie w Gwatemali, z korzyścią również dla kraju.
Powracający migranci oklaskiwali Herrerę po jej krótkim przemówieniu w hali przylotów, ale każdy z nich miał własne zdanie na temat tego, czy posłuchają wezwania do pozostania.
Niebezpieczeństwa w USA
Sara Tot-Botoz mieszkała w Alabamie przez dziesięć lat, pracując w branży budowlanej i opiekując się dwójką swoich już dorosłych dzieci i wnuków. Poinformowała, że około siedem miesięcy temu wyjeżdżała ze sklepu Walmart z jednym ze swoich wnuków, kiedy zatrzymała ją policja i ukarała ją za brak fotelika dziecięcego. Po odkryciu jej statusu imigracyjnego spędziła dwa miesiące w więzieniu w Alabamie, a następnie pięć miesięcy w ośrodku zatrzymań imigracyjnych i celnych w Luizjanie.
Kiedy wróciła do Gwatemali, jej pierwszą myślą było wsunąć szare dresy w miejscowe ubranie i zjeść coś dobrego. Na swoje rzeczy czekała Tot-Botoz, lat 43. Tylko kilku migrantów miało walizki; większość czekała na duże plastikowe torby z dobytkiem z USA.
Więzi rodzinne i marzenia
W końcu poznała 25-letnią córkę, której nie widziała od 15. roku życia. Obie kobiety długo się przytulały i płakały. Od czasu uwięzienia Tot-Botoza nie mieli ze sobą kontaktu i choć było o czym rozmawiać, na początku chcieli się po prostu przytulić.
„W Stanach Zjednoczonych wydaje się to teraz niebezpieczne” – stwierdził Tot-Botoz, wyjaśniając, że nieudokumentowanych imigrantów można zabrać wszędzie. W tej chwili chce wrócić do swojej rdzennej społeczności, oddalonej o około pięć godzin jazdy samochodem, i nigdy więcej jej nie opuszczać.
Nieprzerwany sen o amerykańskim życiu
Fidel Ambrocio natomiast nadal widzi swoją przyszłość w USA. Zeznał, że mieszkał tam łącznie przez 19 lat, najpierw przybył jako nastolatek, a tymczasowo wyjechał w 2018 r., a następnie wrócił na północ. Myślał o żonie, czteroletniej córce i nowonarodzonym synku, który urodził się na krótko przed jego aresztowaniem. 35-latek, który pracował na budowie w Montgomery w stanie Alabama, wydawał się niemal oszołomiony powrotem do Gwatemali.
Był też zły i nie rozumiał, dlaczego został deportowany, podczas gdy większość retoryki Trumpa i jego zespołu skupiała się na deportowaniu przestępców stosujących przemoc. „Nie jesteśmy przestępcami” – zapewnił, podkreślając, że nie uważa swojego wykroczenia za poważne przestępstwo.
Ambrocio planuje legalnie wrócić do Stanów Zjednoczonych. Wie, że prawo wymaga od niego czekania 10 lat, aby ubiegać się o wizę, ale planuje też spróbować za dwa lub cztery lata, nawet jeśli oznacza to nielegalne podróżowanie i ponoszenie konsekwencji. „Jeśli nie będę mógł już wrócić, postaram się sprowadzić tu żonę i dzieci” – przyznał. „To będzie bardzo trudne”.
Tę historię potwierdza także Michael Rios z CNN.