Trump cofa poświadczenia bezpieczeństwa byłym urzędnikom Hunterowi Bidenowi
Donald Trump cofnął poświadczenia bezpieczeństwa 51 byłym funkcjonariuszom wywiadu, którzy podpisali kontrowersyjne oświadczenie w sprawie laptopa Huntera Bidena w 2020 r. Co to oznacza dla osób, których to dotyczy?
Trump cofa poświadczenia bezpieczeństwa byłym urzędnikom Hunterowi Bidenowi
Prezydent Donald Trump ma je w poniedziałek Układ ustawień podpisał list unieważniający poświadczenia bezpieczeństwa 51 byłym funkcjonariuszom wywiadu, którzy podpisali list w 2020 r. W piśmie tym argumentowano, że e-maile z laptopa należącego do Huntera Bidena miały „wszystkie klasyczne znamiona rosyjskiej operacji informacyjnej”.
Skutki zarządzenia dla byłych pracowników
Wielu z 51 byłych funkcjonariuszy jest już na emeryturze i nie posiada już aktywnych poświadczeń bezpieczeństwa. Oznacza to, że środek może mieć ograniczony praktyczny wpływ na ich kariery. Mimo to zarządzenie sugeruje, że Trump planuje spełnić groźby, które skierował pod adresem funkcjonariuszy bezpieczeństwa narodowego i wywiadu, których uważa za swoich wrogów.
Tło sporu o laptop
„Powinni być ścigani za to, co zrobili” – powiedział Trump o 51 byłych urzędnikach, którzy podpisali list podczas wiecu wyborczego w czerwcu.
Sygnatariuszami listu jest wielu byłych urzędników wyższego szczebla z administracji Obamy i Busha, w tym były dyrektor wywiadu narodowego Jim Clapper, były dyrektor CIA John Brennan oraz byli pełniący obowiązki dyrektorów CIA John McLaughlin i Michael Morell.
Implikacje i reakcje polityczne
W ciągu czterech lat od napisania listu jego autorzy stali się kluczowym celem dla republikańskich prawodawców i sojuszników Trumpa. Republikańscy członkowie Kongresu zajęli się pochodzeniem listu, wzywając kilku sygnatariuszy do złożenia poufnych zeznań i publikując kilka raportów w tej sprawie.
Kontrowersje dotyczące laptopów
Sam laptop szybko stał się punktem spornym w partyzanckich sporach. Zawierało filmy o charakterze jednoznacznie seksualnym, przedstawiające syna byłego prezydenta z kobietami, a także zdjęcia pokazujące, jak zażywa narkotyki w pokojach hotelowych, z których wiele zostało już opublikowanych przez skrajnie prawicowe media.
Kiedy istnienie laptopa i jego zawartości wyszło na jaw dzięki doniesieniom „New York Post”, wiele mediów głównego nurtu zakwestionowało jego autentyczność. Niektóre media społecznościowe ograniczyły możliwość udostępniania przez użytkowników relacji „Post” w związku z obawami, że może to potencjalnie obejmować wpływy zagraniczne. To sceptyczne podejście zostało częściowo poparte obawami zawartymi w piśmie, które ostatecznie nie zostały potwierdzone.
Wyniki śledztwa
„Chcemy podkreślić, że nie wiemy, czy e-maile… są autentyczne, czy nie i że nie mamy dowodów na zaangażowanie Rosji – jedynie, że nasze doświadczenie napawa nas głębokimi podejrzeniami, że rosyjski rząd odegrał znaczącą rolę w tej sprawie” – napisali byli urzędnicy w 2020 r. „Jeśli mamy rację, Rosja próbuje wpłynąć na sposób głosowania Amerykanów w tych wyborach i jesteśmy głęboko przekonani, że Amerykanie muszą być tego świadomi”.
Laptop i jego zawartość zostały uznane za legalne. Odegrał rolę w oskarżeniu Huntera Bidena w związku z zarzutami dotyczącymi narkotyków, a specjalny obrońca David Weiss nazwał pytania dotyczące autentyczności laptopa „teorią spiskową”.
Interpretacja Republikanów i obrona byłych urzędników
Republikanie twierdzą, że list stanowi dowód głębokiego spisku między CIA a kampanią Bidena mającego na celu ukrycie innych materiałów znajdujących się na laptopie, które ich zdaniem stanowią dowód na niewłaściwe prowadzenie interesów przez rodzinę Bidenów. Dochodzenie przeprowadzone przez Kongres Republikanów udokumentowało, że pomiędzy byłymi urzędnikami, którzy napisali i podpisali list, a kampanią Bidena istniała koordynacja. Joe Biden, ówczesny kandydat na prezydenta, zacytował list podczas debaty prezydenckiej.
Jednak twierdzenia, że materiały na laptopie dowodzą zagranicznej korupcji, nie zostały poddane analizie, mimo że autentyczność urządzenia i niektórych kompromitujących materiałów dokumentujących zachowania narkotykowe i seksualne młodszego Bidena zostały potwierdzone przez wiele organizacji prasowych.
W chwili pisania listu wszystkich 51 sygnatariuszy było obywatelami prywatnymi, chociaż niektórzy mieli wówczas kontrakty z CIA. Według późniejszego dochodzenia Republikanów większość tych osób nie posiadała już tych umów ani poświadczeń bezpieczeństwa, tak jak Clapper, który obecnie nie posiada aktywnego poświadczenia bezpieczeństwa.
Prawnik wyraża obawy
„Zawieszanie poświadczeń bezpieczeństwa osobom, które nie zrobiły nic więcej, jak tylko skorzystały z chronionych praw wynikających z Pierwszej Poprawki jako prywatni obywatele, byłoby sprzeczne z obowiązującymi od kilkudziesięciu lat normami bezpieczeństwa narodowego” – powiedział Mark Zaid, prawnik reprezentujący kilku sygnatariuszy. „Takie działanie byłoby bezprecedensowe i nieuzasadnione, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wielu sygnatariuszy poświęciło całą swoją neutralną politycznie karierę ochronie narodu amerykańskiego”.
Kontrowersje wokół danych laptopa
Prawnicy Huntera Bidena twierdzą, że akta tak zostało zmanipulowane i nawet mam pozew przeciwko właścicielowi warsztatu komputerowego złożył, kto upublicznił materiały.
Biden podrzucił laptopa do warsztatu w Delaware w kwietniu 2019 r. Jego prawnicy w dokumencie sądowym stwierdzili, że właściciel garażu przyznał w swoich wspomnieniach, że „natychmiast zaczął uzyskiwać dostęp do poufnych, prywatnych materiałów zawartych w danych” i nadal potencjalnie manipulował danymi przez pięć miesięcy przed przejęciem urządzenia przez FBI.