Rodzina z dziesięciu z Wenezueli czeka na azyl na limicie USA
Rodzina z dziesięciu z Wenezueli czeka na azyl na limicie USA
W Ciudad Juarez w Meksyku duży pokój w El Buen Samaritano Schutzheim jest zwykle spokojny w ciągu dnia. Długie rzędy łóżek piętrowych rozciągają się od ściany do ściany, każde oddzielone cienkimi zasłonami lub wiszącymi arkuszami. Szeroka gama materacy są udokumentowane przez mężczyzn, kobiety i dzieci - wszyscy migranci, którzy pierwotnie zamierzali dotrzeć do Stanów Zjednoczonych, ale musieli przedwcześnie przerwać swoją podróż.
Codzienne życie migrantów
To zimne we wtorek po południu. Większość mieszkańców odpoczywa lub przewijała telefony komórkowe. Jedyne odgłosy w pokoju pochodzą ze sporadycznego kaszlu, dwojga dzieci i cichego tonu filmu, który działa na telefonie komórkowym. Ta scena ma powtarzalność.
Około 13:00 Lucymar Polanco, 32-letnia Wenezuelska, patrzy na zegarek. „Dzieci, prawie tak daleko na lunch” - dzwoni, gdy wstaje i przewraca płaszcz. Jest w środku, ale ściany są penetrowane przez zimowe zimno. „Wszyscy wstają, musimy się przygotować” - mówi.
Wyzwania i niepewności
Jej mąż, troje dzieci i pięciu innych krewnych są gotowe i przygotowują się. Niedługo potem pracownik schroniska ogłasza, że jedzenie jest podawane. „W końcu jestem głodny!” Mówi jej 9-letni syn Abel Jesus. Polanco i pozostałych dziewięciu członków ich rodziny należą do tysięcy osób ubiegających się o azyl, którzy zostali zatrzymani przez decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa 20 stycznia, wszystkie jednorazowe CBP dla osób, które szukają azylu z powodu przemocy lub prześladowań. Twoja randka została zaplanowana na 21 stycznia. Teraz jesteś w domu ochronnym w Juarez, bez pieniędzy i pełen niepewności. Stąd możesz spojrzeć na drugą stronę granicy do USA - ale nie masz pojęcia, dokąd powinno cię teraz pójść.
Lunch w domu ochrony
Po włożeniu się do węża, rodzina, której członkowie mają od 5 do 40 lat, idzie do jadalni schroniska. Usiadają i zajmują większość stolika społeczności. Jak tylko usiądziesz, odłóż na chwilę wszystkie swoje problemy i skup się na rozmowach i cieszeniu się ciepłym jedzeniem. W menu dnia zupa z kurczaka i mały talerz ryżu i fasoli z tuńczykiem z puszki.
„Najbardziej pyszna zupa naprawdę istnieje”, mówi 9-letni Abel Jezus z pełnymi ustami, podczas gdy zupa spływa mu po ustach. Dorośli rozmawiają głównie o plotkach, że słyszeli o aplikacji CBP One. „Słyszałem, że spotkania zostaną przywrócone do 30 stycznia”, mówi 30 -letni Luis Alfonso Polanco, o plotce, która później okazała się nieprawdziwa. „Powiedział mi przyjaciel w USA”.
Humor jako strategia przetrwania
Na drugim końcu stołu jego partner Yelitza Olivero rozmawia z dwoma innymi migrantami z Ekwadoru i opowiada o plotce o aplikacji. Rodzina mówi o sytuacji na granicy, czasami zamienia się w śmiech i żartuje nad sobą. „Staramy się żartować o sobie. Jest to sposób na odwrócenie uwagi od smutnych wiadomości, które otrzymaliśmy 20 stycznia”, mówi Vetter, 18-letni Castillo z Lucymar. „Ważne jest, aby wspierać się nawzajem, więc żartujesz, a my się śmiejemy i staramy się mieć miłą chwilę. Gdybyśmy skupili się tylko na naszej sytuacji, wszyscy zostalibyśmy przygnębieni, więc śmiejmy się, aby nie płakać” - mówi Lucymar.
Ucieczka z Wenezueli
Lucymar i jej rodzina informują, że uciekli z Wenezuelskiego państwa Lary, z powodu prześladowań politycznych ze strony rządu prezydenta Nicolasa Maduro. „Byliśmy częścią partii opozycyjnej” - mówi. „Moja rodzina, moi rodzice, wszyscy tam i rząd wiedzieli o tym, i byliśmy ciągle zagrożone. Powinienem otrzymać dom z programu rządowego, ale po dowiedzeniu się, kogo głosowałem we wcześniejszych wyborach, ten przywilej został wycofany”, mówi i powstrzymuje łzy. < Przed odejściem z Wenezueli zarówno Lucymar, jak i jej brat Luis Alfonso pracowali w branży kosmetycznej. „Byłem fryzjerem w Wenezueli, ale sytuacja była tak zła, że czasami obcinałem włosy w zamian za jedzenie” - mówi Luis Alfonso. Mąż Lucymara, 40 -letni Jesus Cacici, pracował jako mechanik, a Yelitza, który jest żonaty z Luisem Alfonso, pracowali w sprzedaży. Reszta podróżującej rodziny, wszyscy młodzi dorośli lub dzieci, poszli do szkoły przed wyjazdem.
Niebezpieczna droga przez Meksyk
Jej droga zaczęła się nieco ponad dwa lata temu. Spędzili kilka miesięcy w sąsiedniej Kolumbii, a następnie podróżowali przez kilka krajów. Przekroczyli niebezpieczną lukę Darién bezpiecznie, ale zostali porwani przez kartel, kiedy przybyli na południe Meksyku. „Kiedy przybyliśmy do Tapachula, czekali na nas” - wspomina Luis Alfonso. „Założyli nas, zmusili nas do pojazdu i twierdzili, że zabiorą nas do bezpiecznego miejsca (...), ale zabrali nas na farmę i trzymali tam przez sześć dni”. Luis Alfonso informuje, że grupa przestępcza ujawniła ją dopiero po zapłaty 900 USD - wszystko, co z nimi mieli. „Od tego czasu żyjemy z pieniędzy, które nasza rodzina wysyła nam lub co musieliśmy pożyczyć” - mówi.
Polityka i jej efekty
Po obiedzie rodzina idzie na wewnętrzny dziedziniec schroniska, aby naładować słońce i kontynuować rozmowę. Zbierają kilka plastikowych krzeseł, które są rozmieszczone na nierównomiernym i pękniętym gruncie schronienia i tworzą koło. Małe dzieci postanawiają biegać i bawić się na placu zabaw na zewnątrz. „Rozumiem Trump”, mówi 19-letni Beyker Sosa, podczas gdy rodzina milczy. „Nielegalni migranci popełniały przestępstwa, rozumiem środki, które służą ochronie kraju” - dodaje. „Ale nie jesteśmy przestępcami, chciałbym, żeby (Trump) miał współczucie, jesteśmy ludźmi takimi jak on”.
rozrywka w domu ochronnym
Zapytany przez CNN, czy rodzina kiedykolwiek myślała o nielegalnie wjazdu do USA, odpowiadają „Nie” W chórze. „Nigdy nie myśleliśmy o nielegalnie. Nie chcieliśmy ukrywać się przed władzami, chcieliśmy móc swobodnie biegać” - mówi Beyker. „To bardzo smutne, że zrobiłem wszystko dobrze, aby pójść prawnie, aby Trump zamykał aplikację, ale myślę, że Bóg nie chce, abyśmy tam byli”. Rodzina informuje, że ich smartfony i rozmowy są jedynymi formami rozrywki w domu ochronnym. „Nie możemy nawet wyjść na zewnątrz. Powiedziano nam, że migranci są celem w tym obszarze, więc zostajemy w środku, szczególnie po tym, jak zostaliśmy porwani” - wyjaśnia Lucym.
Niemniej jednak przekąski są koniecznością do zatrudnienia dzieci. Luis Alfonso i Estives idą do sklepu za rogiem, aby kupić ciasteczka i lemoniadę. Kiedy wrócisz, weź udział w rozrywce i przekaż wapno wapienne i plastikowy kubek. „Trump powinien uporządkować Wenezuelę. Jesteśmy dobrymi ludźmi, ale powinien usunąć złe, zwłaszcza tych w rządzie. Wyjmij to, Trump i nazwać nasz kraj Wenezuela Ameryki” - żartuje Beyker i odnosi się do propozycji Trumpa o zmianie nazwy Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Ameryki.
Prawie dwie godziny później członkowie rodziny wracają do dużego obszaru schroniska i znów czują się komfortowo w łóżkach. „To wszystko, co robimy. Jesteśmy albo w naszych łóżkach, albo zajmujemy się naszymi telefonami komórkowymi i pytamy, co mogło być” - mówi Lucymar.
Kommentare (0)