FC Porto w żałobie: śmierć legendy Jorge Nuno Pinto da Costa!
Wieloletni prezes FC Porto Jorge Nuno Pinto da Costa zmarł w wieku 87 lat, po ponad 40 latach sukcesów i kontrowersji.
FC Porto w żałobie: śmierć legendy Jorge Nuno Pinto da Costa!
W ubiegłą sobotę w wieku 87 lat zmarł legendarny prezes FC Porto Jorge Nuno Pinto da Costa. Pinto da Costa stał na czele klubu od 1982 roku i poprowadził FC Porto do niespotykanych dotąd sukcesów, zdobywając łącznie 69 trofeów, w tym dwa tytuły Ligi Mistrzów. Był najdłużej urzędującym prezydentem piłki nożnej na świecie aż do swojej rezygnacji w maju 2024 roku, zdobywając zaledwie 16 tytułów w ciągu 89 lat historii klubu przed rozpoczęciem jego panowania. Doniesienia krone.at podkreślają kontrowersyjną, ale i bardzo udaną karierę tego niezwykłego człowieka.
Przed śmiercią Pinto da Costa od trzech lat walczył z rakiem prostaty. Jego stan zdrowia w ostatnim czasie znacznie się pogorszył, co uniemożliwiło mu dalsze pojawianie się publicznie. Ostatni publiczny występ miał miejsce pod koniec grudnia, kiedy był na meczu swojego ukochanego FC Porto. W ostatnich dniach choroby napisał książkę, w której podzielił się swoimi przemyśleniami i emocjami podczas choroby oraz w prosty sposób zaplanował ceremonię pogrzebową. Jak donosi sicnoticias.pt, miał specjalne życzenia z okazji pogrzebu, m.in. prosił, aby obecni pojawili się ubrani na niebiesko. Chciał także wykluczenia z obchodów niektórych osób, w tym jego następcy André Villas-Boasa.
Życie pełne pasji i kontrowersji
Pinto da Costa, urodzony w Porto w 1937 roku, był kontrowersyjną postacią portugalskiego futbolu. Pomimo wielkiego sukcesu był postacią polaryzującą zarówno wśród fanów, jak i opinię publiczną. Jego rezygnacja w maju 2024 r. nastąpiła po ciężkiej porażce wyborczej, ale nie przed zwycięstwem w Taça de Portugal. Rejestracja ponad 2500 zwycięstw w różnych dyscyplinach sportowych i niestrudzone zaangażowanie w FC Porto nie pozostawiają wątpliwości, że jego dziedzictwo w portugalskiej piłce nożnej będzie nadal istnieć, jak ostatecznie podsumowuje krone.at.